czwartek, 22 listopada 2012

Ladies, and gentlemans... THE WANTED!

          Minęły jednak dwa dni, potem doszedł też i trzeci, a następnie czwarty. Z każdym z nich wkurzałam się coraz bardziej na brak wiadomości od Nialla. Co chwila jednak tłumaczyłam sama sobie, że to gwiazda, oni są zajęci, mają lepsze rzeczy do roboty. Ale zaraz, skoro mają lepsze rzeczy do roboty, to czemu regularnie siedzi na twitterze?! Postanowiłam więc najzwyczajniej w świecie obrazić się na niego.
- Cat, jakie plany na weekend? - siedziałyśmy właśnie w stołówce szkolnej, i jadłyśmy lunch. Następną lekcją była koszmarna chemia, a na chemię nigdy nie chodziłam głodna. Nie lubiłam drzemać z pustym żołądkiem.
- Jest koncert The Wanted. Zgadnij, kto ma bilety z miejscami przy samej scenie? - spytała niby obojętna na moją odpowiedź Caitlin. Wiedziała jednak, że tą wiadomością podniesie mi ciśnienie. Nathan Sykes przecież jest taki.... boski.
- Żartujesz. I z kim idziesz? - spytałam mimochodem, uważnie przyglądając się przyjaciółce.
- Amm... no wiesz, Perrie coś wspominała...
- OCH, DAJ SPOKÓJ, WIEM, ŻE MNIE WEŹMIESZ! - przerwałam jej w pół zdania, i rzuciłam się jej na szyję. - Muszę wymyślić odpowiedni strój. Namalujemy mi odjechaną koszulkę, taką, żeby mnie zauważyli..
I tak na planowaniu całego dnia minęły nam pozostałe lekcje. O Horanie praktycznie nie myślałam, a przynajmniej robiłam co w mojej mocy.
          Nie rozumiałam, dlaczego się do mnie nie odzywa. Czy zrobiłam coś nie tak? Przecież zawsze, niezależnie od tego gdzie był, co robił, i która była u niego godzina pisał do mnie punkt 7:30. Zawsze życzył mi miłego dnia, a teraz..? Nawet nie raczył przeprosić, że nie przyjedzie. To było do niego całkowicie niepodobne. Dlatego też w międzyczasie postanowiłam napisać do Lou, nie bezpośrednio no Niallera, co u nich. Odpisał mi niemal natychmiast.
- A wiesz, nic ciekawego. Ciągle pracujemy. Horan nie dzwonił do Ciebie? Miał poinformować Cię, że nas nie będzie, bo wysłali nas do LA, w ostatniej chwili załatwili nam jakiś wywiad w programie "Good morning LA". 
Czytając ową wiadomość, potwierdziłam tylko swoje obawy.
- Cóż, nie bardzo był widzę chętny do przekazania mi tej informacji. Nie odzywa się do mnie prawie od tygodnia, więc pomyślałam, że pewnie jesteście bardzo zajęci, czy coś w tym stylu. Ale jak widzę, nasz Irlandczyk ma zwyczajnie na mnie, delikatnie mówiąc, "wywalone". Ale to nic. Życzę wam miłej zabawy. xx
Dlaczego? To jedno pytanie nie dawało mi spokoju.


La, USA.


          Louis nie bardzo wiedział, co myśleć o słowach napisanych przez Charlie. Przecież to całkiem nie pasowało do Nialla. Postanowił to więc jak najszybciej wyjaśnić.
          Akurat dziś mieli chwilę przerwy, po czym wysyłano ich na jeszcze dwa wywiady w Chicago. Tomlinson wszedł do wspólnego salonu w hotelu, i rozejrzał się po nim, szukając wzrokiem blondyna.
- Gdzie jest Niall?
- Pewnie poszedł coś zjeść, bo co? - Harry spojrzał na przyjaciela sponad czytanej gazety.
Tomlinson przeczesał tylko włosy, i usiadł obok Zayna, który grał właśnie na konsoli w najnowszą wersję Fify.
- Nic, mam do niego sprawę. Wiecie, że od kilku dni nie odzywa się do Charlie..?
Zayn oderwał wzrok od ekranu, po czym spojrzał na Louis'a z niedowierzaniem.
- Nie rozmawia z nią? I to tak długo? Niee. Coś tu jest nie halo. Przecież on nawet w nocy potrafi o niej mówić, a co dopiero żeby nie pisać do niej w każdej nowej minucie.
- Coś musiało się stać. To faktycznie nie w stylu Niallera - przyznał mu rację Styles, po czym wyjął z kieszeni swojego iphonea, i wybrał numer podpisany jako "Leprechaun".
- Niall? Heyy.... Ty piłeś? - głos bruneta zawiesił się na chwilę. - Miałeś z tym skończyć. Z resztą, pogadamy w hotelu. Bądź tu za 15 minut. Jest sprawa.
Po zakończeniu rozmowy telefonicznej Harry spojrzał swymi zielonymi tęczówkami w stronę siedzących kolegów, i westchnął ciężko.
- No, to już chyba mamy odpowiedź...- stwierdził Zayn, krzyżując ramiona na piersi.
- Ty tu tak nie mądruj. Sam z tymi swoimi fajkami lepszy nie jesteś. Ale Ty przynajmniej próbujesz coś z tym robić. Te cholerne irlandzkie korzenie..
- Niby mają po części w tym swój udział, ale spójrz na Charlie. Wyczułeś od niej kiedykolwiek wódkę, czy piwo? Nie zapominajmy, że ona w połowie jest też Polką. Ci to dopiero chleją..
- Co prawda, to prawda. Są zaraz za Rosjanami.. - rozwodził się dalej Liam.
- Hej! Nie o tym teraz przecież rozmawiamy!
Na takich przemyśleniach zleciał im czas, w którym czekali na Nialla. Kiedy pojawił się wreszcie w drzwiach hallu, wyraźnie widać było, że pił. Można było wyczuć od niego również dym papierosowy, a chwilę później na tt pojawiły się zdjęcia palącego chłopaka. Kiedy tylko Liam, który martwił się o wszystkich najbardziej to zobaczył, aż zaczął się trząść ze złości. Postanowił jednak poczekać z tym wykładem do końca przemowy Harolda.
- Hej. Pomijam już fakt, że jesteś nawalony jak messerschmitt. Chciałbym się tylko dowiedzieć, jakie przyczyny skłoniły Cię do zerwania kontaktu z tą jakże przemiłą osóbką Irlandką, z którą tak zawzięcie pisałeś każdego dnia, nie odpuszczając nawet na próbach i za kulisami programów.
Niall zdębiał na chwilę, wyraźnie jego mózg próbował przetworzyć informacje, które z powodu alkoholu buzującego w całym ciele ledwo co do niego docierały.
- Em.... jestem trzeźwy. To po ppierwhsze - język lekko mu się plątał, jednak nie poddawał się. - Po drugie to ona do mnie nhie pisze w ogóle...- wykręcał się.
- Ciekawe. Ja jakoś widziałem, że na Twoim profilu jest dosyć sporo wiadomości od niej. Nie chcę nawet pytać, ile jest tych prywatnych - rzucił w jego kierunku Zayn, również lekko poddenerwowany sytuacją.
          Zayn Malik, 19 lat, pochodzi z Bradford. Sam palił od kilku lat, jednak dzięki namowom fanek stara się ograniczać. Wie, że wyniszcza to jego płuca, jednak nałóg, to nałóg. Zayn także wie, jakie są konsekwencje palenia tego świństwa. Horan wiele razy próbował przemówić mu do rozsądku, dlatego też zdziwiło go to, że sam się za to zabrał. Postanowił więc mu to jak najszybciej wyperswadować z tej irlandzkiej głowy. Ale dopiero później.
- Posłuchaj, wiemy, że to Twoje życie. Ale jesteśmy przyjaciółmi. Martwimy się o Ciebie. Znów zacząłeś pić, tak jak kiedyś. Odkąd poznałeś tę małą, rzuciłeś to, byłeś taki, jak dawniej. Co się więc znów stało? Bo nie wygląda na to, żebyście się pokłócili.
- Dajcie wy mi wszychscy święthy spokhój, idę spaaać - Niall machnął tylko dłonią, i ruszył do swojego pokoju.
          Sam nienawidził siebie w danej chwili za to, co robił Charlie. Wiedział, jak bardzo jej na nim zależy, działało to przecież w obie strony. Pragnienie picia było jednak silniejsze od niego. Nawracało za każdym razem, kiedy tylko poczuł zapach piwa. Nie potrafił sobie z tym poradzić, a już na pewno nie chciał w to mieszać panny Watson. Poza tym, co by sobie o nim pomyślała, gdyby się dowiedziała, że jej ukochany przyjaciel to nikt inny jak tylko egoistyczny alkoholik? Nie. To nie wchodziło w grę. Właśnie dlatego z nią nie rozmawiał, mimo iż ranił i ją, i siebie. Zrezygnowany położył się na łóżku, a już po chwili sen przymknął jego powieki.


Belfast, Irlandia.


          Nadszedł wreszcie wymarzony weekend. Od samego rana siedziałam w domu jak na szpilkach, oczekując przybycia przyjaciółki. Wstałam o wiele wcześniej, niż zwykle, i o dziwo - byłam wyspana. Kiedy wreszcie usłyszałam trzask zamykanych drzwi, rzuciłam się do nich jak oszalała.
- NARESZCIE! Ileż można na Ciebie czekać?! Boże. Jak się spóźnimy.. Wiesz, jakie będą kolejki?! - biadoliłam, patrząc na Cat.
Dziewczyna spojrzała na mnie, po czym wybuchnęła śmiechem.
- Ostatnio Cię taką widziałam, jak szłyśmy na koncert One Direction, a później to już tylko na meczu Liverpoolu z Chelsea, na który poleciałyśmy do Anglii. Pamiętasz?
Po chwili zastanowienia, uśmiechnęłam się szeroko.
- Taaak, pamiętam. Piękny mecz... GDYBY NIE TEN PIEPRZONY SĘDZIA HOWARD WEBB, KTÓRY JAK NA ZŁOŚĆ SĘDZIOWAŁ POD CWELSI. Ale cóż. Nie wracajmy do tego. Kobieto, idziemy na koncert The Wanted! Patrz, jaką mam koszulkę - po czym wzięłam leżącą na kanapie bluzkę, i pokazałam jej.
          Nadruk na przedniej części brzmiał: " Keep Calm And Love Nathan". Z tyłu natomiast standardowo "The Wanted".
- I jak? Co sądzisz?
- Nathan to na pewno rzuci się na Ciebie wprost ze sceny, i wyzna Ci bezgraniczną miłość - Caitlin szturchnęła mnie lekko, śmiejąc się nadal.
Spojrzałam na nią lekko naburmuszona.
- Ty to zawsze musisz wszystko zepsuć... - mruknęłam, i ruszyłam do kuchni po coś do zjedzenia.
          15 minut później byłyśmy już w drodze na koncert. Obie nie mogłyśmy się doczekać. Nie byłyśmy aż tak zapalonymi fankami TW jak 1D, ale muzykę mieli dobrą, no i co poniektórzy wygląd też posiadali całkiem niezły, np. taki Max czy Nathan. Poza tym - gdzie znajdziesz lepsze miejsce, w którym możesz się wybawić w weekend?
          Tak, jak się spodziewałyśmy, ludzie garnęli na miejsce koncertu tłumami, trudno było się gdziekolwiek przepchać. Ja i Cat postanowiłyśmy zastosować tzw. "technikę łokcia", która polega na parciu naprzód, i rozpychaniu gawiedzi za pomocą ww. łokci. Całkiem szybki sposób. Niektórzy jednak - niestety - oddawali.
          Tym jednak sposobem byłyśmy pod sceną już po 20 minutach, a nie po czterech godzinach, jak by pewnie było. Stałyśmy pod barierkami i czekałyśmy na rozpoczęcie show.


Tymczasem..


- Boże, ja już nie wiem, co ja robię. Nie chcę tego tak zostawić, ale z drugiej strony nie chcę wciągać w to Charlie.. Lou. Pomóż mi, proszę.. - jęczał Horan, siedząc w pokoju Tomlinsona.
Tamten patrzył tylko żałosnym wzrokiem na blondyna, zastanawiając się, jak mu pomóc.
- Zadzwoń do niej. To na pewno. Napisz, nie wiem. Co tam wolisz. Musisz jej wytłumaczyć swój błąd, albo po prostu przeproś, i poproś o spotkanie. Wtedy sobie wszystko wyjaśnicie - powiedział Tommo, a po chwili zastanowienia, dodał: - jestem pewien, że ona by Ci bardzo chciała pomóc. Tylko Tobie nie chce się w to wierzyć. Znam taki typ osób jak ona.
- Co ty mówisz.. naprawdę nie mam zamiaru obciążać jej swoimi problemami. Wiesz przecież, że nienawidzę sprawiać ludziom kłopotu.
- Ale Ty potrzebujesz pomocy. My już próbowaliśmy, i nie wyszło. Odkąd ją poznałeś, udało Ci się na chwilę powrócić do stanu normalności, wrócił stary, dobry Niall. Skoro nam nie udało Ci się pomóc, to może jej się uda.
Nialler westchnął, i po chwili wybierał numer do przyjaciółki, gotowy psychicznie na rozmowę z nią. Tomlinson cały czas był obok przyjaciela.


Belfast, koncert.


          Moja komórka zaczęła brzęczeć w kieszeni. Zdziwiona wyjęłam ją, a gdy tylko zobaczyłam numer, odrzuciłam połączenie. Chciałam dobrze spędzić dzień, a nie użerać się i wykłócać z chłopakiem, który nagle sobie o mnie przypomniał. Jak to mówią - jak kocha (w tym przypadku lubi), to poczeka.


U chłopaków.


- Nie odbiera.. - powiedział Niall pustym, bezbarwnym głosem.
Tommo poklepał go lekko po ramieniu.
- Może jest zajęta... daj jej czas. Będzie okej, zobaczysz.
Louis wstał, i ruszył do drzwi.
- Lou.. - tamten spojrzał pytająco na Nialla. - a co, jak ona już nigdy się do mnie nie odezwie..? - w jego oczach pojawiły się łzy.
- Odezwie się. Jeżeli nie - pojedziemy do niej. Nawet jutro.

11 komentarzy:

  1. No i widzisz? Naprawdę tak trudno Ci było napisać ten rozdział? :> Wyszedł bardzo fajnie, a teraz będę Ci ciągle nudziła o trzeci. :D Przygotuj się psychicznie, haha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, jak zechcę, to napiszę. to nie jest tak hop-siup. :D

      Usuń
  2. Aa, znów wyszedł świetnie! Naprawdę masz ogromny talent. :3 Z przyjemnością czytałam tego bloga i czekam na następny rozdział. Mam nadzieję, że pojawi się równie szybko co ten. <3
    Mój Niallerek pije? Oj, biedny. Niech ta Charlie mu pomoże. :C Haha. Weny życzę. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam oj tam. Jaki znowu talent. :33
      Będę się starała, o ile szkoła mi na to pozwoli. :>

      Usuń
  3. Zgadzam się z poprzednimi opiniami, więc już w sumie nie ma co dodawać. Piszesz świetnie, to jest wiadome. Tematyka również jest ciekawa, dlatego z chęcią będę zaglądała tutaj częściej, aby sprawdzić, czy pojawił się następny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę kolejny rozdział, JUŻ. Dlatego masz mi go napisać i nie interesuje mnie to, czy masz wenę, czy nie, okej? :3 To jest idealne, a nagłówek cudowny. Poza tym, muzyka, to moja ulubiona piosenka. *,* Dlatego podejrzewam iż ten blog też stanie się moim ulubionym. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahah, jakże mi miło. Zrobię co w mojej mocy. Dziękuję. :3

      Usuń
  5. Piosenkę zmieniłaś, śliczna jest. :> A co do rozdziału, to podtrzymuję poprzednią opinię. Piszesz świetnie i przynajmniej coś się dzieje, dlatego tak lubię to opowiadanie. :3 Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo muszę wiedzieć co się dzieje z moim pijanym Niallerem. ;o <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. : 33 Postaram się go napisać jak najszybciej się da. :>

      Usuń
  6. Wszyscy powyżej napisali to, co chciałam napisać ja, ugh. Ale chyba się nie zezłościsz, jeśli powtórzę to co inni ? Rozdział cudowny. Zakochałam się w twoim stylu pisania, jeżeli to w ogóle możliwe. No i piosenka - jedna z moich ulubionych, co jest kolejnym plusem tego bloga. :) Czekam na kolejny rozdział ! + Na http://xthey-dont-know-about-us.blogspot.com/ pojawił się drugi rozdział :)X

    OdpowiedzUsuń