niedziela, 18 listopada 2012

Long, long time ago...

          Dawno, dawno temu... niee. To nie ta historia. Ta wydarzyła się w dzisiejszych czasach, i nie zawierała w sobie smoków i rycerzy przysięgających wierność swojej damie. Ta historia pełna jest padalców, którzy przy każdej możliwej okazji mają skoki w bok, oraz pustaków, które pozują na księżniczki. Mam zamiar wam ją tu opowiedzieć, bo rzadko kto zna ją "od kuchni" i w całości. A więc...


          Mam na imię Charlie. Nie jestem jakąś fenomenalną, utalentowaną dziewczyną, jak sam da Vinci. Zwykła szesnastolatka, która jak każdy w jej wieku ma furę marzeń i cztery razy tyle problemów. Jednak ja nie o tym.
          Odkąd poznałam Niallera...STOP. Wy przecież go nie znacie. Otóż Niall Horan, lat 19, bożyszcze 3/10 nastolatek świata. Należy do zespołu One Direction, którego pozostali członkowie - Liam, Harry, Zayn i Louis -  są idolami reszty fanek. Zespół zaistniał dwa lata temu w X-Factorze. Ale o tym więcej napiszę później.
          Na czym to ja...? Ach, tak. Odkąd poznałam Niallera, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Ten chłopak jest dla mnie najlepszym przyjacielem, jakiego sobie tylko mogłam wymarzyć. Troskliwy, zabawny, opiekuńczy, miły... Mogłabym tak wymieniać cały dzień. Przejdę jednak do sedna. Zakochałam się w nim. Taak, uznacie, że kolejna napalona fanka, która jara się pierwszym lepszym kolesiem z TV. Nie ja, moi państwo. Niall ma w sobie coś takiego, co sprawia, że jest ideałem.
- Watson, rusz dupsko, bo się spóźnimy do szkoły! - krzyknęła tleniona blondynka, wchodząc do mojego domu jak do siebie.
          Poznajcie Cat, moja najlepsza przyjaciółka pod słońcem. Zachowuje się jak typowa dziewczyna: lakier na paznokciach to podstawa, błyszczyk - obowiązkowe wyposażenie torebki, a na zakupach spędza każdą wolną chwilę. Mimo to kocham ją bardzo mocno.
- Już idę. Tylko dopiszę zadanie - powiedziałam, i szybko wlogowałam się na twittera, by sprawdzić, czy Niall napisał do mnie, jak każdego ranka. Widząc wiadomość od niego, na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Szybko odpisałam, i porwałam plecak.
          W drodze do szkoły Caitlin przypomniała mi, że dawno nie byłyśmy w teatrze, co pasowałoby nadrobić, żeby nie zawalić lekcji artystycznej. Słuchałam ją tylko pozornie, myślami błądziłam przy chłopcach, którzy byli teraz na nagraniach w Nowym Jorku. Mieli prawdopodobnie przyjechać do Belfastu za dwa - trzy dni, co nie było jeszcze potwierdzone.
- No proszę, kogo moje oczy widzą, Watson, panna 'ZnamHoranaWięcJestemZajebista' - tymi oto słowami przywitała nas Perrie Edwards.
          W tym oto momencie poznaliście najgorszą osobę, jaką można znać. Dziewczyna wręcz stsrasznego charakteru, typowy "czarny charakter",, który wraz ze swoją świtą dręczy wszystkich dookoła.
- Weź tą swoją watahę, piękna, bo zaraz posypie się z waszych twarzy tapeta. A o ile się nie mylę, nie potrzeba nam tu więcej tynku, bo szkoła nie jest w remoncie - ucięła Cat, po czym ruszyłyśmy do naszych szafek.
- Boże, jak ja jej nie trawię. Któregoś pięknego dnia poprzestawiam jej tą facjatę.
          Nic mnie nie irytowało bardziej, niż ta dziewczyna. Nie lubiła mnie od początku, a kiedy tylko wyczaiła nasze zdjęcia z Zaynem, Niallem i chłopakami, wpadła w szał. Jednego jej jednak zazdrościłam - miała całkiem znośny głos, i wraz z trzema innymi koleżankami miały swój zespół. Przez jej charakter nikt poza bogatymi snobami ich jednak nie lubił.
          Nie będę tu opisywać dnia szkolnego, bo kto chciałby to czytać? Po powrocie z tego miejsca byłam jak zwykle padnięta, i głodna. Po "niewielkim" posiłku (dwie miski zupy, dwa hot-dogi i sałatka, do tego 4 szklanki soku) i po odrobieniu wszelkich lekcji, ułożyłam się wygodnie w łóżku z laptopem na kolanach, oczekując na jakikolwiek odzew z Nowego Jorku. Na pewno byli bardzo zajęci, ewentualnie mogli już spać. Wiecie, inna strefa czasowa. Chwilę później mój telefon zaczął wygrywać melodię "More than this". Moje serce szybciej zabiło, kiedy wyświetlił mi się JEGO numer.

Tymczasem..


- Horan, mógłbyś chociaż na pięć minut przestać jeść? PIĘĆ GŁUPICH MINUT? - spytał Zayn, mierząc przyjaciela stojącego obok wzrokiem.
Cała piątka przyjaciół znajdowała się na lotnisku. Mieli właśnie lecieć do Nowego Jorku na serię wywiadów, jednak mieli problemy z wejściem do samolotu.
- Nie, nie mogę. Ale no weź, stary - zwrócił się Niall do stojącego obok tunelu goryla - przecież nikt nie zauważy, że mam ze sobą tą zapiekankę. Nic nie pobrudzę...
- Z jedzeniem na pokład nie wpuszczamy - upierał się tamten.
Liam patrzył na to wszystko z niedowierzaniem.
- Nialler, w ciągu tych 15 minut, od których już tu sterczymy, zdążyłbyś to zjeść, wiesz? A ty tymczasem stoisz i buzia Ci się nie zamyka.
Stojący z boku Harry i Lou nie mogli powstrzymać śmiechu.
          Skończyło się jednak na tym, że Horan został wpuszczony na pokład, i opóźniony lot mógł wreszcie się odbyć. Droga jak zwykle minęła im w przyjemnej atmosferze. Nawet Zayn, który nie przepada za podróżami samolotem, śmiał się i dogadywał wraz z Louis'em.
- Hej, Nialler, ty nadal piszesz z tą dziewczyną z Belfastu? - spytał po chwili Harold, spoglądając na przyjaciela.
Blondyn uśmiechnął się tylko, i wyjął swój telefon, po czym zaczął twittować z fanami. Po chwili chłopcy otrzymali powiadomienia o nowym tweecie dodanym przez Nialla: "can't wait 2 be in Belfast. xx".
- Masz odpowiedź - dodał, po czym założył na uszy swoje białe słuchawki, i zasnął.
(...)
          W Nowym Jorku masa pracy. Ciągle musieli gdzieś być, ani chwili przerwy. Kiedy wreszcie dotarli do hotelu, dochodziła godzina 23, a oni nie mieli siły, aby rozebrać się i pójść spać.
Niall jednak czuł się winny, że cały dzień nie rozmawiał z Charlie, swoją nową przyjaciółką, więc postanowił do niej zadzwonić.
          Poznali się na twitterze. Pamiętał to dokładnie. Napisała wtedy, że nie rozumie, dlaczego w dzisiejszych czasach ludzie robią bajki o gadających hamburgerach. Może nie było to aż tak śmieszne, jednak rozbawiło go to do łez. Nawiązał kontakt, i tak zostało do dziś. Czuł, że jest to jego bratnia dusza. Charlie przypominała mu kogoś. Tego kogoś znał bardzo dawno temu, ale nie potrafił sobie przypomnieć, kto to był. Nie zamierzał jednak zaprzątać sobie tym głowy. Wszystkie te rozmyślania miały miejsce podczas oczekiwania na odebranie telefonu przez dziewczynę. W Londynie dochodziła godzina 18, więc powinna być po szkole.
          Nie mylił się. Po chwili usłyszał jej głos.
~ Tak?
- Charlie? Heej, słońce. Przepraszam, że się nie odzywałem, ale byłem bardzo zajęty. Szczerze mówiąc padam na twarz. Co u Ciebie, jak minął Ci dzień? - pytał Niall, szczerze zainteresowany życiem dziewczyny.
~ Aaaa, wiesz, nic nowego. Szkoła. Kilka kłótni z tą Edwards, co ci o niej opowiadałam, ale to norma. Byłam z Cat w teatrze, trochę poćwiczyłam do nowego przedstawienia. A u was co słychać?
- Wywiady, występy, męczą nas potwornie. Ale mam dobrą nowinę - Niall zrobił pauzę, by wywołać napięcie - za dwa dni będę w Belfaście!
Chłopak odsunął lekko słuchawkę od ucha, słysząc pisk. Siedzący obok Liam popatrzył na niego z uniesioną brwią, na co Nialler tylko się roześmiał.
~ Serio?! To fantastycznie! Musimy się zobaczyć - usłyszał pełen entuzjazmu głos Charlie.
- No raczej. Jak tylko pojawimy się w kraju, od razu do Ciebie napiszę. Okej? No, a teraz buziaki, lecę spać. Love you.
Po naciśnięciu czerwonego przycisku, Horan natychmiast zasnął.


Belfast, Irlandia.


          Po tym telefonie byłam wniebowzięta. Nie mogłam doczekać się, kiedy wszystko opowiem Caitlin.
          Następnego dnia siedziałam w kawiarni wraz z Cat, która pomagała jej w zadaniu z matematyki. Z wrażenia nie byłam w stanie wypowiedzieć słowa.
- Ej, mała, nie każ mi wzywać karetki - ostrzegła mnie Cat. - Co się stało?
- Nialler... przyjeżdża... chłopaki będą... - dukałam bez ładu i składu, a uśmiech nie schodził z mojej jej z twarzy. Musiałam wyglądać mega idiotycznie, skoro nawet facet z obsługi patrzył na mnie jak na kogoś z zespołem downa.
- To fantastycznie. Kiedy przyjadą?
- Za dwa dni.
          Od tego czasu starannie odliczałam dwa dni. Każda minuta, sekunda była wiecznością. Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie ujrzę kochaną twarz, kiedy z nim porozmawiam.. Znacie to uczucie, prawda? Najbardziej bałam się, że chłopak nie będzie tutaj długo, że za jakieś dwa dni od jego przyjazdu znów będziemy musieli się pożegnać. Ostatnim razem kiedy się widzieliśmy było właśnie tak. Chodziłam potem przybita przez tydzień. Nie pocieszały mnie nawet wiadomości od niego, które regularnie otrzymywałam.
          Od samego początku nie chciałam się w nim zakochiwać. Wiedziałam, jakie będą tego konsekwencje. Nieprzespane noce, tęsknota, a i tak przecież wiedziałam, że nigdy z nim nie będę. Ktoś taki jak ja? Z kimś takim jak on? Nie byłam aż tak naiwna. Poza tym ciągłe trasy, wyjazdy. Jak niby miałby wyglądać nasz związek? Znajdowałam się więc w kropce. W sytuacji bez wyjścia. Nawet Caitlin nie wiedziała, jak mi pomóc. Tak wspaniała Caitlin, która zawsze znalazła odpowiedź na nurtujące pytanie, która zawsze miała gotową receptę na sytuację - jak się wydawało - bez wyjścia. A teraz nic.
       

Niall thoughts.


          Charlie nie wiedziała jednak jednej, ale jakże istotnej rzeczy. Otóż Niall też coś do niej czuł. Sam może tego nie dostrzegał, ale widział to Louis, który bardzo dobrze znał się na tych sprawach. Wiedział, jak było z nim i Eleanor, jego dziewczyną, dlatego też dostrzegał oznaki zakochania u przyjaciela. Zawsze, kiedy tylko mówił o tej małej, pociesznej istotce którą spotkali raz w Irlandii, cieszył się jak nigdy. Poza tym, kiedy byli w Nando's, podzielił się z nią frytkami. A w przypadku Horana to coś znaczyło. COŚ. Bardzo duże COŚ. Tomlinson nie mówił o tym głośno. Chciał poczekać, aż samo zacznie się to rozwijać, a w razie czego był gotowy, by pomóc blondynowi. Nie wiedział jeszcze, jak się do tego zabierze, ale był pewny tego, że jeśli chodzi o szczęście Nialla Horana - chłopaka, który tyle razy płakał przez fanki, które były dla niego największym skarbem, i wśród których upatrywał swojej ukochanej - musi być stanowczy, i zrobić wszystko, byle tylko to szczęście do niego przyszło. Bo zasługiwał na nie jak nikt inny.



Od autorki: cieszę się, że podobają wam się moje wypociny. (: Zmieniłam jednak nieco pierwszy rozdział, bo podczas jednej z nocy wpadłam na lepszy pomysł, niż poprzedni. A z reguły mam tak, że coś, co na początku mi się podoba, za chwilę wydaje się zbyt banalne. Poza tym lepiej się czuję w narracji pierwszoosobowej, bo od kilku lat prowadzę pamiętnik. Tak więc, zapraszam do komentowania. Miłego czytania! :D Drugi rozdział już wkrótce.

8 komentarzy:

  1. Hał słit. *,* Twój nagłówek jest naprawdę fenomeNIALLny. ;oo Dobra, dość, bo w samozachwyt popadniesz. Pisz dalej. ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam przypadkiem na tego bloga i wcale nie żałuję. Boziu, chciałabym pisać tak jak Ty! Cudnie. Dodawaj szybko drugi rozdział, a w międzyczasie zapraszam do siebie ( ;
    http://be-still-and-know.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest świetny, przynajmniej mi bardzo przypadł do gustu. Czekam na drugi! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne, bardzo mi się podoba. Piszesz ciekawie i czekam na więcej. Dodawaj szybko kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, od razu przynajmniej jakieś konkrety, a nie, że przez 50 rozdziałów się pieprzą, za przeproszeniem, z tym, żeby ich poznać ze sobą. ^^ Piszesz bosko. A do tego jest o Niallerze. Śliczny nagłówek. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, lejesz miód na moje serce *,* Dziękuję za tak pozytywny komentarz. Wiesz, mnie z reguły też denerwuje takie 'pieprzenie się', więc stwierdziłam, że przejdę do konkretów. :D

      Usuń
  6. Nie wiem jaka była poprzednia wersja tego rozdziału, jednak ta jest bardzo fajna. Zaciekawiłaś mnie i na pewno będę co jakiś czas odwiedzała tego bloga. :D

    OdpowiedzUsuń